Rok 2012. Katastrofa. Przepowiednie spełniają się. W Rzymie spadł śnieg.
Burmistrz wydał nakaz zamknięcia szkół. Zamknięto też na wszelki wypadek biura, ministerstwa, poczty. Rzymianie siedzą zamknięci w domach i wreszcie mają czas na przemyślenia. Patrzą sterroryzowani przez okno na opadający puch i płaczą. Nie mogą wyjść przed dom i dotknąć śniegu, bo niebezpieczeństwa czyhają na nich z różnych stron. Mogą się poślizgnąć i złamać nogę, rękę lub żebro. Mogą odmrozić sobie nosy, uszy i czubki dwudziestu palców. Może spaść na nich gałąź pinii nie ścięta na czas w okresie wiosennym. Mogą wpaść pod lub na samochód, w zależności który z nich będzie miał dłuższy ślizg.
Śnieg pada. Ulice pokryły się kilkucentymetrową warstwą białej mazi. Komunikacja miejska zamarła. Czynne jest tylko metro. Na szczęście nie pada pod ziemią. Bardziej przezorni zrobili już zakupy na weekend. Kto nie spanikował i udał się do supermarketu w piątek po południu przegrał walkę o byt. W sklepach są pustki. Brakuje mleka, masła, warzyw, owoców, mięsa. Brakuje cukru, drożdży i mąki. Przezorny (rzymianin) zawsze ubezpieczony.
Energia elektryczna dociera do wszystkich dzielnic, ale nie wiadomo co będzie dalej. Rosja przykręca kurek, rezerwy gazu maleją, strach w oczach rzymian przybiera coraz wyraźniejsze kształty.
Kto jest winien tej sytuacji? Kogo osądzać? Burmistrz jest niewinny. Co biedak miał zrobić? Czy mógł przewidzieć tak intensywne opady, około 15 cm? Nie. Czy mógł przewidzieć tak niską temperaturę, ok. minus 2 stopni? Nie! Czy mógł przewidzieć opady trwające kilkanaście godzin? Nie i jeszcze raz nie! Zrobił co mógł. Zamknął szkoły, biura itp. Radził nie wychodzić z domu w celu uniknięcia czyhających nieszczęść. Winny nie jest. Winna jest Pogoda, Natura, Śnieg. Oni będą sądzeni.
Oskarżenie
– Nielegalna emigracja ze wschodu.
Obrona (śnieg zrezygnował z adwokata, broni się sam)
– Niezupełnie, wypraszam sobie. Przybyłem z północnego wschodu, z daleka, bez zaproszenia, ale uprzedzałem.
Oskarżenie
– Zima, luty nie jest odpowiednim czasem na odwiedziny. Co innego latem, np. w sierpniu, jak to już się kiedyś w historii zdarzyło, mały krąg na Eskwilinie.
Śnieg
– Cuda nie zdarzają się za każdym razem. Przybyłem do ludu utwierdzonego w wierze, od wieków chrześcijańskiego.
Oskarżenie
– Jesteś bezdomny, zbyt biały, szwendasz się po ulicach, leżysz na chodnikach, ludzie się ciebie boją, boją się nieznanego, innego.
Śnieg
– Chciałem sprawić radość dzieciom, turystom, kochającym naturę, raz na dwadzieścia kilka lat odwiedzić Święte Miasto
Oskarżenie
– Znikaj stąd, jesteś niemiłym gościem. Mamy zbyt dużo problemów, żeby się tobą zajmować.
Śnieg ustąpił. Zniknął. Pozostało po nim tylko wspomnienie na kolejne rzymskie ciepławe zimy nie-zimy. Są jednak tacy, którzy się z niego ogromnie cieszyli, bałwana ulepili i gorącą czekoladę na zimnym śniegu pili!
Dorota Kowalska