Jeszcze daleko nam do Francji czy Niemiec, ale i tak emigrantów w Rzymie nie brakuje. Według ostatniego raportu miejscowego Caritasu, w stolicy Włoch i regionie Lazio mieszka ponad 250 tysięcy zarejestrowanych obcokrajowców, głównie z Rumunii, Filipin, Polski, Albanii i Afryki Północnej.
Przynajmniej drugie tyle, to nielegalni lub niezarejestrowani emigranci, którzy czekają na kolejną sanację oraz możliwość legalnego pobytu i pracy.
Włosi namiętnie podkreślają, że rasistami nie są, ale zwiększająca się liczba „nie-naszych” przeraża ich coraz bardziej. Oczywiście większość rozumie, że obcokrajowcy to nie zło samo w sobie, że bez nich trudno byłoby znaleźć ręce gotowe do wykonywania słabo płatnych i niechcianych przez nikogo zawodów, ale to co najbardziej niepokoi, to brak pełnej integracji emigrantów z miejscowymi. O to jednak trudno, bo włoskie państwo socjalne jest w rozsypce, bo brak kompleksowych programów integracyjnych.
Jak na tym tle wypadają Polacy? Mamy 17 tysięcy zameldowanych w Rzymie i okolicach dusz (Ostia, Ladispoli) i drugie tyle bez włoskich „papierów”. Przy miejscowych jesteśmy dość dobrze wykształceni, szybko uczymy się ichniego narzecza, pracujemy od rana do nocy i wierzymy, że przynajmniej nasze dzieci staną się kiedyś pełnoprawnymi i cenionymi obywatelami słonecznej Italii…