Uzbrojeni żołnierze na ulicach miast to dla nas Polaków smutny widok. Od najbliższego poniedziałku trzeba będzie się do tego przyzwyczaić w Rzymie, bo prawicowy rząd multimilionera Silvio Berlusconiego dotrzymuje w ten sposób przedwyborczych obietnic stworzenia w Italii oazy praworządności i spokoju. Od 4 sierpnia będziemy mogli zobaczyć w różnych zakątkach stolicy Włoch ponad 1000 żołnierzy, których zadaniem będzie… właściwie nie wiadomo co. Pokaz siły? Ochrona budynków rządowych i Watykanu? Straszenie turystów? Oczywiście nic to nie da, bo robi się znowu multimedialny show zamiast wprowadzać długofalowe rozwiązania.
Jeśli tu przyjedziecie na wakacje, nie przerażajcie się tą dziwną atmosferą militaryzacji dworców, ulic i miejsc turystycznych – potraktujcie to raczej jako okazję do zrobienia sobie okolicznościowej fotki z miłymi włoskimi chłopcami i dziewczynami w mundurach. Nie sądźcie również, że jest tak źle, że trzeba tu było wysłać oddziały wojskowe do zaprowadzenia porządku, a Rzym to dziki zachód, gdzie zło czeka na was za każdym rogiem ulicy. Wbrew temu co powtarzają różne drukowane przewodniki, Wieczne Miasto jest tak samo bezpieczne jak Paryż, Londyn, czy Berlin. Reszta to medialne fajerwerki magnata telewizyjnego z dyktatorskimi zapędami.